fbpx

Teraz JA decyduję! JA wybieram kierunek!

Pojawia się znienacka. Atakuje kiedy szykuję się do warsztatu, wystąpienia, czy nagrania. Kiedy mam ważną rozmowę albo kiedy powinnam zawalczyć o siebie w relacji z drugą osobą. Nie pozwala na rozwój, zatrzymuje, blokuje, grabi z energii, czasem zamraża. Odwleka podjęcie działania i spycha marzenia w kąt. Blokuje gardło, wyczyszcza pamięć, paraliżuje ręce i nogi. 

Znasz to uczucie? Wewnętrzny krytyk, to on, ponosi odpowiedzialność za te odczucia. 

Tak było kiedyś. Teraz czuję, że jestem wolna od niszczącego wpływu tego Pana. Wzięłam życie w swoje ręce i postanowiłam zawalczyć o siebie. Droga nie była łatwa i nie stało się to z dnia na dzień. Mozolnie, codziennie, w różnych sytuacjach upadałam, podnosiłam się, płakałam, dyskutowałam z nim.

Podejmowałam nowe wyzwania z duszą na ramieniu, działałam mimo lęku, jednak on mnie nie opuszczał, a koszt tych działań był ogromny. Konsekwencja tego była taka, że w pewnym momencie zrezygnowałam, nie podjęłam kolejnego wysiłku. Mówiłam nie, już tak nie chcę, ale nadal tkwiłam w tym samym miejscu. Wolałam  wrócić do strefy komfortu – czyli do mojej „wygodnej trumny wyłożonej aksamitem”. Posiedziałam tam chwilę, pobyłam, poużalałam się nad sobą i znów pojawił się impuls do działania. Jednak, krytyk czaił się i mówił nadal to bez sensu. Są inni, lepsi, tyle już zrobili, a Ty? Dopiero zaczynasz, długa droga przed tobą, nie warto. Poza tym, z czym chcesz wyjść do ludzi. Nic nie masz unikatowego, nowego, intrygującego. 

Wierzyłam mu długo, zostawiłam działanie. Jednak z tą różnicą, że postanowiłam zrobić przestrzeń, aby nie działać pod wpływem tego co mówią inni, ani tego co widzę w mediach, internecie. 

Postanowiłam zrobić przestrzeń, aby odeszło stare i pojawiło się nowe. To była trudna decyzja, niełatwe działanie. Jak tu nic nie robić, jak codziennie wylewają się z internetu nowe kursy, webinary, live’y… 

Zatrzymałam się.

Czekałam.

Nie poddawałam się przy tym. Patrzyłam w lustro, odkrywałam siebie na nowo. Doceniając każdy, nawet drobny krok, zauważając małe sukcesy, ucząc się rozpoznawać siebie w lustrze i widzieć w sobie to co piękne, a nie swoje niedoskonałości.

Byłam blisko ze sobą. Czytałam, słuchałam muzyki, medytowałam, oddychałam, spacerowałam. Pojawiał się też płacz i zwątpienie, lęk o przyszłość. Jednak trwałam w tym nadal. 

Kiedy zaczęłam zauważać drobne znaki w swoim życiu, tzw. zbiegi okoliczności lub synchroniczności jak mawiał Carl Jung. Rozpoczęła się podróż ku nowemu. 

Ostatniego dnia czerwca dostałam ważną wiadomość, tuż przed obudzeniem się, a dokładnie w momencie jak zadzwonił budzik, czyli o 5.00. Usłyszałam:

„Obudź się, wstań, już jesteś gotowa, możesz iść dalej. Pamiętaj jesteś wyjątkowa”. 

Wiadomość przyszła od bardzo bliskiej mi osoby, która obdarzyła mnie kiedyś bezwarunkową miłością. 

Kiedy już obudziłam się, zrozumiałam, że to był tylko sen, jednak miałam nieodparte przekonanie, że to wydarzyło się naprawdę. 

Następnego dnia miałam zaplanowane spotkanie z nowo poznaną koleżanką. Wtedy też, objawił  mi się w pełni mój nowy kierunek działania. 

Z Darią Turowską-Makoś spotkałam się 1 lipca 2020. Było to nasze pierwsze spotkanie, po tym jak poznałyśmy się podczas jej sesji mentoringowej, organizowanej przez Fundację YBP. Tego dnia, 1 lipca podczas naszej pierwszej rozmowy poczułyśmy obie, niemal jednocześnie, że chcemy zrobić razem warsztat rozwojowy. Temat, termin i miejsce pojawiły się same z siebie. 

W ciągu kilku dni same zrobiłyśmy stronę z naszym wydarzeniem, kierując się wyłącznie naszą intuicją, sercem i ogromną chęcią zrealizowania tego wydarzenia. 

Nie było strachu, lęku, ani wątpliwości. Była tylko pewność, że tak, to jest ten kierunek.

Moim największym sprawdzeniem, czy uwolniłam się od wewnętrznego krytyka, był wczorajszy Live na Facebooku. Razem z Darią opowiadałyśmy o tym co czeka naszych uczestników wyjazdu „Reset nad Biebrzą”, a także o tym co wpłynęło na to, że realizujemy to wspaniałe wydarzenie. 

W trakcie trwania Live’a czułam się swobodnie, skupiłam się na tym, żeby nie zagadać naszej publiczności i dać przestrzeń Darii. Obie mówiłyśmy prosto z naszych serc i pozwalałyśmy płynąć słowom, które doskonale oddały to czym dla nas jest to wydarzenie. 

Po zakończeniu naszego wystąpienia na żywo, bez lęku, stresu czy wątpliwości obejrzałam wystąpienie. (Nigdy wcześniej nie miałam odwagi obejrzeć swoje nagrania). Jakie było moje zaskoczenie, kiedy nie poczułam cienia mojego krytyka za plecami. Z uśmiechem i radością zobaczyłam swoje potknięcia, „wywracanie oczami” (moje dzieci mówią mi, że często to ma miejsce), zobaczyłam też flow i energię, jaka płynęła z tej rozmowy. 

Dziękuję sobie pięknie za odwagę, konsekwentne działanie i rozbudzanie miłości do siebie, poszukiwanie w sobie piękna i swojej mądrości. Podziękowałam też krytykowi, choć wiem, że jest blisko, ale korzystam tylko czasem z jego rad, aby rozwijać się dalej. Nie pozwalam mu jednak władać swoimi myślami zbyt długo. Kiedy chce zbyt mocno rozgościć się w mojej głowie, dziękuję mu za wizytę i wybieram sama to co mi służy. 

To moje zwycięstwo! 

Jestem dumna! 

Szczęśliwa! 

Podążam swoją drogą z otwartym sercem, miłością do siebie i ogromną potrzebą dzielenia się z innymi tym, czego doświadczam na mojej drodze rozwoju. 

Zapraszam z całego serca na nasze wydarzenie „Reset nad Biebrzą”, to może być początek lub kontynuacja Twojej podróży ku sobie i odczuwania pełnej wolności, radości i lekkości w życiu.

https://mailchi.mp/7919b9849767/reset-nad-biebrza